20.03
poniedziałek / 19:00
2023
20.03.2023
poniedziałek / 19:00

Sinfonia Varsovia – koncert urodzinowy

Teatr Wielki - Opera Narodowa
Koncert orkiestrowyPoza siedzibą

Koncert wyprzedany

Wykonawcy

Arkadiusz Krupa rożek angielski
Sinfonia Varsovia
Aleksandar Marković 
dyrygent

Program [130']

Krzysztof Penderecki Adagietto z Raju utraconego  na rożek angielski i smyczki [5’]
Paweł Mykietyn Ash  na orkiestrę (prawykonanie światowe) * [25’]

 

przerwa

 

Gustav Mahler I Symfonia D-dur Tytan [55’]

I. Langsam, schleppend – Immer sehr gemächlich
II. Kräftig bewegt, doch nicht zu schnell
III. Feierlich und gemessen, ohne zu schleppen
IV. Stürmisch bewegt – Energisch

 

* utwór dedykowany Sinfonii Varsovii

„Istnieją utwory, które powstały spontanicznie, napisane od początku do końca. Szczególnie krótkie. Takie na przykład, jak Adagietto z Raju utraconego” – zwierzał się Mieczysławowi Tomaszewskiemu w Rozmowach Lusławickich Krzysztof Penderecki. Lapidarne wyznanie wskazuje znaczenie niedługiego Adagietta w bogatej spuściźnie autora Czarnej maski. Szczególne i symboliczne, bo przecież niespełna sześciominutowe Adagietto zrodziło się z jednego motywu, który Pendereckiemu „nie dawał jakoś spokoju”. Długo trwało, zanim ten epizod sacra rappresentazione otrzymał nowe kształty instrumentacyjne i autonomiczny byt. Raj utracony powstawał w latach 1976–78 na zamówienie chicagowskiej Lyric Opera dla uczczenia 200-lecia Stanów Zjednoczonych. Adagietto w wersji na rożek angielski i smyczki datowane jest na rok 2006. W Raju utraconym pojawia się w drugim akcie, komentuje pierwsze miłosne uniesienia człowieka. Odnosi się do mitycznego momentu niewinności, stąd pewnie delikatność i ciepła barwa tej muzyki, a jednak kulminacja wydaje się nadzwyczajnie dramatyczna. Czyżby myśli kompozytora poszybowały daleko, w zupełnie inną przestrzeń? Czyżby wieszczył tu Penderecki przyszłe niepokoje i wszystkie upadki ludzkiego gatunku? Na szczęście Adagietto skutecznie unika prostej jednoznaczności.

***

„Komponowanie jest jak zabawa klockami, podczas której wciąż powstają nowe budowle z tych samych elementów” – tłumaczył kiedyś Gustav Mahler swój sposób twórczej pracy Natalie Bauer-Lechner. Austriacka altowiolistka, blisko zaprzyjaźniona z kompozytorem skrzętnie notowała jego myśli; dzięki jej diariuszom i zapiskom współcześni muzykolodzy mogli wyjaśnić wiele zagadek i tropów pojawiających się w wielkich symfoniach Mahlera. Wiele można wskazać w jego partyturach cytatów i zapożyczeń – z siebie, od innych, z muzyki ludowej bądź popularnej czy zgoła obiegowej. Owe muzyczne klocki, drobne elementy stawały się budulcem (aż chciałoby się powiedzieć cegłami) dla wielkich, symfonicznych gmachów. Są w muzycznych światach Mahlera praktycznie wszędzie, ale może najłatwiej wskazać je w I Symfonii. Powstawała długo – zasadnicza praca przypadła na lata 1884–88, ale jeszcze później, w roku 1893 i 1896 oraz tuż przed publikacją (1897–98) Mahler dzieło rewidował i szlifował.

Nie można oprzeć się wrażeniu, że ta ogromna muzyczna przestrzeń rodzi się z pierwszego, prymarnego motywu – anonsowanego we wstępie (Langsam), a potem powtarzanego i rozwijanego. Nie jest oryginalny, wziął go kompozytor z własnego cyklu Lieder eines fahrenden Gesellen (Pieśni wędrującego czeladnika). Nie tylko zresztą tę pierwszą myśl, przecież do materii muzycznej tych pieśni Mahler powróci także w następnych rozdziałach monumentalnej opowieści. Prawykonanie pierwotnej wersji dzieła odbyło się 20 listopada 1889 w Budapeszcie. Publiczność wysłuchała rozbudowanego poematu symfonicznego złożonego z dwóch rozdziałów, dodatkowo podzielonych na mniejsze „paragrafy”. Wszystkie opatrzone zostały programowymi tytułami. Część pierwszą – Aus den Tagen der Jugend (Z czasów młodości) – tworzyły Frühling und kein Ende (Niekończąca się wiosna), Blumine oraz Mit vollen Segeln (Pod pełnymi żaglami); na część drugą – Commedia humana – składały się: Todtenmarsch in Callots Manier (Marsz żałobny w manierze Callota) i finał Dall’Inferno al Paradiso (Z Piekła do Raju).

Po usunięciu Blumine (zapożyczonej zresztą z muzyki incydentalnej do dramatu Der Trompeter von Säkkingen), rezygnacji z tytułów i rewizji instrumentacji, I Symfonia zyskała tradycyjne kształty. Jednak by zrozumieć jej treść i nie zgubić się w jej muzycznej bujności – warto odwołać się do pierwszych, programowych pomysłów. Część pierwsza snuje więc idylliczną opowieść o pierwotnej naturze, wiośnie i budzeniu się życia. Scherzo, zmyślnie łączące rytmikę ländlera i walca, to kwintesencja ludyczności. Ostro kontrastować będzie z posępnym i groteskowym marszem żałobnym (opartym na temacie popularnego kanonu Bruder Martin, albo w polskiej wersji Panie Janie). Finał natomiast – według objaśnień Mahlera inspirowany poematem Tytan Jean Paula – miałby być „obrazem bitwy, w której przybliża się dalekie zwycięstwo”. Ostatnie ogniwo Symfonii powinno oddziaływać katarktycznie i wyzwalająco. Patetycznego optymizmu Mahler w nim, jak nigdy potem, nie poskąpił.

 I Symfonia jest niezwykła z jeszcze jednego powodu: znaleźć w niej można idee istotne dla całego, przyszłego dorobku Mahlera, czyli powiązanie żywiołu symfonicznego z pieśnią (liryką wokalną) oraz korzystanie z pozamuzycznych scenariuszy – choć w tym wypadku ukrytych. Jest wreszcie w I Symfonii coś dla twórczości Mahlera najistotniejszego: temat zmagania się życia i śmierci. Teraz jeszcze rozstrzygnięty jednoznacznie optymistycznie.

Marcin Majchrowski (Polskie Radio)


 Ash powstał w roku 2022 na zamówienie Sinfonii Varsovii z okazji 39. rocznicy powstania orkiestry. Postanowiłem napisać utwór „bez konturów”, w którym dźwięk staje się pulsującą – raz szybciej, raz wolniej – falą. Podstawowymi parametrami kształtowania utworu są harmonia, barwa, a przede wszystkim dynamika. Możliwość wyłaniania się i chowania kolejnych dźwięków daje a priori wrażenie wielu planów, a chyba o to chodziło w polifonii? Dość statyczny charakter utworu być może nie daje wspaniałym muzykom Sinfonii Varsovii pola do stricte wirtuozowskich popisów, ale jest wyrazem podziwu dla piękna brzmienia ich instrumentów. Ash w pewnym sensie ma w sobie coś z pierwszej części 3 for 13 – tylko wielokrotnie spowolnionej. 

Sinfonia Varsovia jest stale obecna w moim życiu od czasu moich początków w świecie muzyki. W 1995 pod dyrekcją Jerzego Maksymiuka dokonała premiery mojego 3 for 13.

Potem wspólnie przechodziłem z orkiestrą mój etap mikrotonalny w Hommage à Oskar Dawicki oraz poszukiwania politemporalne z II Koncertem wiolonczelowym, a ostatnio Sinfonia Varsovia wykonywała moje quasi-synestetyczne Voyelles z głosem i światłami. Nagraliśmy też wspólnie trzy ważne dla mnie ścieżki dźwiękowe do filmów: Tatarak Andrzeja Wajdy, Trick Jana Hryniaka i ostatnio IO Jerzego Skolimowskiego.

Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miał okazję współpracować z cudownymi muzykami Sinfonii Varsovii.

Paweł Mykietyn